środa, 19 lutego 2014

In the flesh - dobry serial w słabym czasie.


.
Ostatnia moda na wampiry, wilkołaki i zombie powoduję że na rynku pojawia się coraz więcej produkcji na ten temat , na temat pierwszych dwóch stworzeń pionierami są „True Blood” „Vampire Diaries” oraz „Being Human US” z kolei piedestał seriali o zombie zajmuję „The Walking Dead” które twardo trzyma swój tron zarówno fabułą jak i grą aktorską- jednakże na fali popularności tego serialu przyjęło się że „Lepszego serialu o zombie nie może być” a przynajmniej takie przekonanie panuje wśród fanów. Ale co z ludźmi którym serial z różnych względów się nie podoba ? (Np. jak dla autora tego tekstu ). Rynek nie ma zbyt wielu dobrych produkcji o zombie przynajmniej w formie seriali , oglądanie „28 Days After” może znudzić się nawet największym fanom, naśmiewanie się z tematyki niczym w „Zombieland” bawi tylko raz i lepiej chyba zrobić nie może. Znalazłem jednak alternatywę, i nazywa się ona „In the Flesh”, o czym jest ten serial ? Można byłoby powiedzieć krótko „O zombie” jednak w mojej prywatnej ocenie Zombie stanowi tylko tło dla wszelkich wydarzeń. Pora przybliżyć fabułę: Młody bohater Kieren jest zombie , tak dobrze przeczytałeś czytelniku jest zombie, jednak od bezmózgich stworów różni go to że został „Wyleczony” zaskakujące nieprawdaż ? Cała Akcja dzieje się w Anglii, naukowcy odnaleźli lek który może spowodować że chory na „Częściowe Obumarcie Organizmu”  wraca do względnej normalności – staję się tym kim był przed śmiercią, jednak mankamentów jest kilka.


 Pacjent dalej wygląda jak ja umarły , ma małe paciorkowate oczy i oraz najważniejszy i nie do przemilczenia, JEST nienawidzony przez ocalałych ludzi. Kierena poznajemy  podczas wizyty u lekarza prowadzącego, wita nas mała retrospekcja wydarzeń z okresu kiedy Keren był zombie, a ściślej jego ostatniej ofiary. Bohater jest męczony przez wspomnienia, na dodatek okazuje się że nie w przeciągu kilku dni ma wrócić do cywilizowanego świata, do rodziców, siostry i wspomnień.  Obawy Kerena są jak najbardziej uzasadnione, w jego rodzinnym mieście funkcjonuje cywilna jednostka zajmująca się ochroną społeczności, i mimo tego że zombie jest coraz mniej a właściwie nie ma już prawie „dzikich zombie” to odział a najbardziej ich przywódca kontynuuje swoją Misje która coraz mniej podoba się mieszkańcom.  Wśród ludzi leczonych z bycia „Zombie” także widzimy odmienne postawy, jedni w tym Kieren wychodzą z założenia że to co zrobili było morderstwem i nie chcą wracać do normalnego świata, inni chcą zapomnieć o koszmarze i wrócić do domu i wieść w miarę spokojne życie z kolei trzecia grupa to leczeni którzy uważają że to czym się stali to wyższą forma organizmu i że nie powinno się ich leczyć, dążą do powrotu do stanu sprzed leczenia.
           

Cała Historia chociaż wstępnie wydaje się opowiadać o zombie w moim odbiorze jest historia o nietolerancji, problemach społecznych, traumie związanej z utratą bliskich oraz walką z własnym sumieniem, próbą powrotu do społeczeństwa które nie jest za bardzo przychylne  oraz pogodzenie się z własnymi demonami.  Jedno jest pewne, ludzie nie prędko wybaczają pikanterii dodają ludzie fakt że nastroje społeczne są podburzane przez pewną grupę ludzi. Jedno jest pewne, serial nie jest typowym serialem z gatunku „zombie Apocalipse”, bliżej mu obyczajówce na tle zombie niż autentycznemu horrorowi rodem z gatunku. Serial z pewnością jest godny polecenia. Obejrzenie pierwszego sezonu nie zajmie nam dłużej niż jeden wieczór z racji tego że pierwszy sezon ma tylko 3 odcinki po 56minut, tak więc poświęcenie mu jednego wieczoru i ocenieniu dzieła nie zajmie wam wiele czasu.  Osobiście czekam na kolejny sezon.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz